Dzisiaj wpis nieco inny, taki trochę techniczny. Pytacie mnie czasem jak to jest z gotowaniem tych ciast na parze. Przeważnie tłumaczę wszystko w każdym z przepisów. Żeby jednak wszystko było jasne przedstawiam Wam wobec tego krok po kroku moje działania.
Osobiście dysponuję tylko parowarem. Nie posiadam żadnego garnka do gotowania na parze. Technika ogólnie rzecz biorąc jest jednak taka sama. Może ktoś z Was ma jakieś ciekawe doświadczenia z zakresu gotowania ciast i chce się nimi podzielić? 🙂 Póki co zapraszam do mojej, nazwijmy to instrukcji 😉 Mam nadzieję, że trochę rozjaśnię dzisiaj co nieco i nakreślę obraz swoich poczynań. Jeżeli coś nadal będzie niezrozumiałe, pytajcie śmiało!
Koszyk, którego używam bardzo często jako forma do ciasta. Otrzymuję wówczas okrągły kształt, taki jakie miało Brownie z malinami, czy Orkiszowo- żytnie szarlotki light. Koszyk jest częścią zestawu od mojego parowaru. Jeżeli Wy nie posiadacie takiego, czy podobnego do parowania warzyw- nie martwcie się. Często gotuję też swoje ciasta w foremkach aluminiowych, niektóre z chlebków, np. taki jak TEN. Możecie też użyć do tego celu popularnego pojemnika do gotowania ryżu. Jeżeli również Wam go brakuje, zastępujecie go pojemnikami na żywność! Jedyne o czym musicie pamiętać przy zakupie takich pojemników to to, żeby posiadały one oznaczenia, iż nadają się do mycia w zmywarkach. Wówczas i podgrzewania w kuchenkach mikrofalowych. Wówczas będziecie mieć pewność, że nic im się nie stanie podczas gotowania w Waszym parowarze 🙂
* Pomijam tutaj sprawę foremek silikonowych. Jak wiadomo w nich wszystko robi się najłatwiej. W parowarze również sprawują się świetnie. Ja w takich gotuję muffinki 🙂
Kolejna istotna sprawa to kwestia papieru do pieczenia, czy gotowania na parze. Jeżeli gotujemy ciasto w koszyku to oczywiste jest, że musimy uprzednio koszyk wyłożyć papierem. Jeżeli zaś gotujemy w pojemniku nie jest to konieczne, ale z własnego doświadczenia przyznam, że pomocne. Dzięki papierowi możemy szybciej wyjąć ciasto z koszyka, czy pojemnika- jeszcze ciepłe. Potem usunąć papier i pozwolić, żeby nadmiar wody odparował.
Koszyk papierem wykładamy dokładnie. Nadmiar u góry odcinamy- ja robię to nożyczkami. Staram się żeby nic nie wystawało, bo parowar musi być przecież domknięty!!!
Po wlaniu ciasta, łyżką dociskam delikatnie boki papieru żeby się „przykleiły”. Taką gotową formę z ciastem zawsze wkładam do już włączonego i wypełnionego parowaru. To pozwala na uniknięcie zakalca.
Pamiętajcie też o tym, że kiedy ciasto się już ugotuje, nie czekamy! Wyjmujemy je od razu. Sprytnym ruchem zdejmujemy pokrywkę tak, żeby nadmiar wody nie spadł nam na ciacho. Wówczas może nam opaść i będzie musiało się dłużej trudzić z odparowywaniem.
* Ciasta z parowaru najlepsze są na drugi dzień 🙂 O ile przetrwają 😉