Wielbicielką jajecznic, omletów, jajek w ogóle nigdy nie byłam. Chyba dopiero ostatnia wizyta u cioci na wsi i jej podarunek z chwilą mojego odjazdu- wielka micha świeżych jaj prosto od kury, mnie przekonała. Zajadaliśmy się nimi na wszystkie sposoby.
Oczywiście, wiejskie jajko zawsze będzie wiejskim, a miejskie tzn. hipermarketowe wytworem dziwacznym, które do pięt nie dorasta temu pierwszemu. Dlatego też kiedy micha jaj od cioci się skończyła, apetyt na prawdziwe pozostał, a w zasięgu ręki wiadomo-tylko „hipermarciaki”. Czasem jednak dam się skusić, tak jak dzisiaj np. bo nie ma to jak jajko na parze ugotowane- lekkie w smaku i lekkie w ogóle 🙂
Podobno pierwsi jeśli chodzi o parowanie jajek byli Chińczycy. Nie wiem, czy robią to do dzisiaj, myślę że tak 🙂 W każdym razie podobno robili coś bardziej w stylu omletu- najpierw rozmącali jajko. Ja tym razem delikatnie je przemieszałam, więc jest bardziej jeajecznicowo 🙂
JAJECZNICA Z PARY Z OLIWKAMI I KASZKA KUKURYDZIANA
- Jajko – 2 wbijam na uformowany przeze mnie wcześniej „talerzyk” z foli aluminiowej. Zawsze robię tak żeby miał podwójne dno a boki nie były za wysokie żeby się szybciej uparowało. Nie solę!
- Oliwki zielone – ja miałam akurat z papryczką, myślę że dodałam ok.6 przekrojonych na połówki zaraz po tym jak ułożyłam jajko w parowarze. Słony smak oliwek powoduje to, że nie trzeba solić jajek.
- Jajka są uparowane, zatem bez tłuszczu. Nie dodałam soli, bo słone są oliwki. Mają bardzo delikatny smak. Dla mnie w ogóle to taka mała przyjemność kiedy mogę widelczykiem wyjadać sobie to oliwkowe jajko z tej foli, nie wiem czemu, ale to lubię 🙂
- Kaszka kukurydziana – ok.2 łyżek. Gotujemy wg. uznania, czyli np. wg instrukcji albo na parze :). Ja solę i pieprzę po wierzchu. Tym razem pieprz kolorowy.